Tak, tak, pozwoliłam dzieciom usiąść do maszyny :) Zdecydowałam się na to bo mam maszynę z regulowaną prędkością szycia co w dużym stopniu ułatwiło dzieciakom zapanowanie nad wszystkim :)
Dzieci od jakiegoś już czasu przebąkiwały o tym, że same też by chciały szyć. Dziś postanowiły, że uszyją ubranka dla swoich maskot - Ulany i Bokusia ;)
Zaczęliśmy od wykrojów...
...które trzeba było przypiąć do materiału, odrysować...
...i wyciąć:
Potem trzeba było spiąć materiał szpilkami:
I już można było usiąść do maszyny :)
Wcześniej jeszcze tylko nawlec nitkę:
I szyjemy!
Chwila skupienia przy maszynie i sweterek z sukienką gotowe :)
A maskoty ubrane :)
Oczywiście nie było mowy żeby na tym skończyć i przez następna godzinę dzieciaki wyszywały szlaczki :)
Świetna zabawa po prostu ;)
Podsumowując dzieciaki miały nieziemska frajdę z tego, że im pozwoliłam 'pobawić się' maszyną :) A potem rozpierała ich duma z efektów tej zabawy ;)
Na pewno będą kolejne szycia. Ba! Właśnie słyszę, że im to by się taka własna maszyna przydała bo swoją własną za często zajmuję ;)
Brawo! Ja się jeszcze trochę boję tej śmigającej igły przy paluszkach mojej córki...
OdpowiedzUsuńPoza tym mam wrażenie, że mniejsza prędkość jest w szyciu trudniejsza.
Mi się wydawało, że jak igła powolutku sobie stuka to łatwiej ją kontrolować i nie wsadzić palucha ;)
UsuńBardzo dobre efekty! Ja sama nie umiem szyć na maszynie więc zadroszczę :) Szkoda, że mnie mama nie posadziła jak byłam mała
OdpowiedzUsuńNa naukę nigdy nie jest za późno ;)
UsuńU mnie maszyna też robi furrorę :) Julka uwielbia na niej szyć.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do udziału w naszym projekcie "Kosmiczny listopad". Będzie nam bardzo miło, jeśli dołączycie :)
Pozdrawiam,
Ania - zmaluchami.blogspot.com
Dziękujemy za zaproszenie :) Pomyślimy ;)
UsuńStaś też mnie męczy o uszycie mu koszulki albo plecaka. Ponieważ od dłuższego czasu się wykręcam stwierdził, że sam sobie uszyje, tylko mam mu pozwolić usiąść do maszyny. Myślałam, że to tylko takie gadanie, ale teraz zaczynam wątpić. Może rzeczywiscie powinnam już mu pozwolić spróbować.... Generalnie mam taki syndrom nadopiekuńczej matki, która uważa, że dziecko jest mniejsze niż w rzeczywistości jest. W końcu ma już 6 lat, może czas wypuscić go spod skrzydeł? A może na początek igła i nitka? Dziekuję za ten pomysł. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPewnie, że pozwolić! Pod kontrolą ale pozwolić, może akurat ma chłopak talent w tym temacie :) Igłą i nitką moje dzieciaki też szyją, i guziki przyszywają. Nie ma co się bać ;)
Usuń